Data dodania: 12.02.2008 10:30
 


RECENZJA

Książka pani redaktor Anny Marszałek pt. „Kto zabił Papałę” miała niezwykłą reklamę w mediach. Zapowiadana niczym jako przełom w śledztwie okazała się spisem pogłosek, plotek i pomówień. Spisem wypowiedzi ludzi, którzy najmniej wiedzą o toczącym się aktualnie śledztwie, ale jak zwykle mają dużo ciekawych informacji, którymi chcą się podzielić.

Książka p. Marszałek nie wnosi nic nowego do toczącego się śledztwa. Nie można też o niej powiedzieć, że była prywatnym śledztwem pani redaktor. Większość, bowiem zawartych w niej informacji była wcześniej podawana przez różne media. Bez większego rezultatu.

Donoszenie o niecnych czynach gen. Papały jest niesmaczne i nie na poziomie. Nie przystoi także, wydawać się można, poważnej pani dziennikarz. Tym bardziej, że nie zostały one potwierdzone w śledztwie.

Zatem rzetelność dziennikarska, przede wszystkim!?


Ps. Ciekawe też jest, że na spotkaniu promującym książkę p. Marszałek, były obecne osoby, które powinny być bezstronne w sprawie toczącego się śledztwa. Odpowiadają one, bowiem bezpośrednio za jego bieg. Minister Ćwiąkalski chyba się nieco pogubił? Czyżby zapowiadane zerwanie z nadmiernymi kontaktami z mediami, nie było prawdziwe? Czy trzeba pomagać w promowaniu książki dziennikarce śledczej, piszącej nie tylko o sprawie morderstwa generała? Czy to oznacza, że minister będzie pomagał także innym dziennikarzom? I właściwie po co minister Ćwiąkalski był na tym spotkaniu?

Ciekawe...

NP